Dotować czy zachęcać?

Data publikacji: 22.10.2014
Średni czas czytania 8 minut
drukuj
Co zrobić, aby w działalności kulturalnej większą rolę odgrywały prywatne pieniądze? Możliwości są co najmniej dwie. Z jednej strony, można zachęcać biznes do finansowania inicjatyw kulturalnych, poprzez m.in. podkreślanie korzyści z tego wynikających lub wprowadzając ulgi podatkowe. Na łamach tego bloga była już o tym mowa kilkakrotnie. Drugą możliwością jest mobilizowanie instytucji kultury do pozyskiwania środków prywatnych. Służy temu system finansowania na zasadzie tzw. matching grants.

Każda organizacja kulturalna, która próbowała pozyskiwać środki w ramach programów ministerstwa kultury lub unijnych wie, że w procesie aplikowania o grant należy wykazać się wkładem środków własnych. Za tym wymogiem stoi nie tylko chęć „odciążenia” organu finansującego, ale także zachęcanie finansowanych instytucji do samodzielności i niezależności. Formuła wkładu własnego jest jednak dość prostą, możną by rzec niewyszukaną formą takiej zachęty. Jej efekt jest często odwrotny, bo zamiast nakłaniać instytucję do samodzielnego pozyskiwania środków, często zniechęca ją do aplikowania w ramach programu. Przykładem jest tu europejski program pomocowy Kreatywna Europa, z którego polskie organizacje kulturalne nie korzystają prawie wcale.

Warto przyjrzeć się bardziej kreatywnym formom dopingu w pozyskiwaniu środków, które organy finansujące stosują wobec podmiotów sektora kultury. System takich zachęt nazwano po angielsku matching grants, a jego zasada jest taka: państwo uzupełnia budżet instytucji o kwotę proporcjonalną do kwoty pozyskanej przez tę instytucję z innych źródeł. Jak nietrudno się domyślić, system ten został zapoczątkowany w krajach anglosaskich. Pisałam już o wprowadzonych w USA przez Lowry’ego grantach dla instytucji, które pozyskały część finansowania z innych źródeł. Stosowanie tego systemu kontynuje National Endowment for the Arts, czyli centralna (federalna) instytucja przyznająca granty dla organizacji kultury w Stanach Zjednoczonych. Z metodami aktywizowania samodzielności instytucji eksperymentowano zwłaszcza w latach 80-tych, gdy doktryna neoliberalna ze szczególną siłą wpłynęła na amerykańską i europejską politykę kulturalną. Wzrosło oczekiwanie, że znaczna część zadań związanych z pozyskiwaniem finansowania zostanie przeniesiona na finansowanych.

Wprowadzenie systemu matching grants wynikało również z przyczyn politycznych. Zupełnie inaczej niż w Europie, w USA zarówno politycy, jak i artyści niechętnie odnoszą się do ingerencji państwa w sferę kultury. Z jednej strony istnieje obawa, że w myśl zasady „who pays the piper calls the tune” (kto płaci, ten wymaga) ingerencja finansowa pociągnie za sobą ingerencję merytoryczną i pretensje organów finansujących do wpływania na programy instytucji. Z drugiej strony, pokutuje przekonanie, że wraz ze wzrostem poziomu finansowania publicznego, spadnie zaangażowanie podmiotów prywatnych (tzw. crowding-out effect). To, czy finansowanie publiczne przyciąga pieniądze prywatne (crowding-in), bo stanowi „stempel jakości” na finansowanej instytucji, czy też je odpycha (crowding-out), stanowi źródło sporu amerykańskich badaczy polityki kulturalnej od lat. Po trzecie w końcu, przyznawanie instytucjom dotacji spowoduje reakcję roszczeniową i utrwalenie się przekonania, że to państwo jest odpowiedzialne za utrzymywanie instytucji.

Jak wspomniałam, lata 80-te obfitowały w poszukiwanie sposobów „zracjonalizowania” finansowania instytucji publicznych. National Endowment for the Arts wprowdziło wówczas trzy zasadnicze rodzaje grantów. Pierwszy z nich, co-financing był właściwie formą wkładu własnego, na poziomie 50%. Taka forma mogła jednak służyć wyłącznie finansowaniu pojedynczych projektów, a nie działalności instytucji. Co ciekawe, tę formułę finansowania wprowadzono w 1986 roku również we Francji. Program finansowania, w ramach którego do tej pory instytucje ubiegały się o środki ministerialne, teraz zaczął opierać się na zasadzie współfinansowania. Decyzję o przyznaniu środków ministerstwo podejmowało na podstawie trzech parametrów: minimalnej kwoty środków prywatnych, które instytucja musiała pozyskać, proporcję środków publicznych do pozyskanych środków prywatnych, a także maksymalną wysokość aplikowanych środków publicznych. Jednym z organów oceniających wnioski była Rada ds. Mecenatu. Nietrudno zgadnąć, jakie reakcje wywołało wdrożenie tych rozwiązań w kraju o silnie propaństwowej polityce społecznej. Po nagonce ze strony mediów i środowisk kulturalnych, program wycofano.

Kolejnym sposobem na zdywersyfikowanie źródeł finansowania przez w USA było wprowadzenie programu Challenge Grants, w ramach którego organizacja na każde trzy (lub cztery) dolary pozyskane z „nowych” źródeł otrzymywała jednego dolara od NEA. Celem programu było skłonienie instytucji do poszukiwania wciąż nowych partnerów (organizacja otrzymywała wsparcie publiczne tylko, gdy środki z danego źródła pozyskała po raz pierwszy lub gdy środki uzyskane z tego samego źródła wzrosły w porównaniu z poprzednim rokiem). Ponadto, w odróżnieniu od co-financing grant, wsparcie obejmowało nie pojedyncze projekty, ale otwierało możliwość długoterminowego dofinansowania publicznego (wszystko zależy od inwencji instytucji w pozyskiwaniu środków prywatnych). Ten rodzaj grantów, pod nazwą Incentive Funding został wprowadzony przez Arts Council of Great Britain i zainicjował on nowy etap w historii brytyjskiego finansowania kultury. System matching grants do dziś stanowi tam ważny element dystrybuowania środków. W ramach programu Catalyst Arts, Arts Council wspiera wysiłki fundraisingowe organizacji i motywuje je do tworzenia zrównoważonych modeli biznesowych.

Jeszcze inny rodzaj grantów wprowadzony przez NEA to reverse matching grants. Polegają one na uzupełnianiu budżetów instytucji przez NEA o taka sama kwotę, jaką pozyskały one od firm prywatnych. Finansowanie publiczne jest więc konsekwencją finansowania prywatnego (stąd reverse). Ten rodzaj grantów jest specjalnie dedykowany współpracy kultury i biznesu. Ma nie tylko aktywizować podmioty kulturalne do pozyskiwania środków, ale i uruchamiać system zachęt dla sponsorów poprzez ulgi podatkowe. Można powiedzieć, że poprzez system matching grants państwo wspiera kulturę dwukrotnie. Za pierwszym razem – bezpośrednio, poprzez przekazanie instytucji kultury dotacji proporcjonalnej do uzyskanych przez nią środków. Za drugim razem – pośrednio, poprzez stosowanie odliczeń podatkowych dla firm, które darowały środki. Myli się więc ten, kto sądzi, że w Stanach państwo nie zajmuje się polityką kulturalną, bo nie ma w tym kraju ministerstwa kultury. Tymczasem zamiast bezpośredniego przekazywania subsydiów, Ameryka wspiera sztukę poprzez system zachęt. Czy Europa, zwłaszcza kontynentalna, również nauczy się zachęcać?

dr Kamila Lewandowska